Chociaż ostatnie tygodnie przyniosły w niektórych regionach kraju większe opady deszczu i sytuacja wodna się poprawiła, zagrożenie suszą hydrologiczną wciąż istnieje. – Do suszy rolnicy muszą się przyzwyczaić, choć trudno mówić o tym, że można się do tego przygotować – mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Jak podkreśla, konieczne są długofalowe inwestycje, działania zwiększające retencję i właściwa agrotechnika. Przede wszystkim Polska potrzebuje jednak długofalowego programu gospodarki wodą. Nad takim dokumentem pracuje już PGW Wody Polskie, a podobne dokumenty planistyczne tej rangi przyjęły już m.in. Wielka Brytania, Francja, Hiszpania i Ukraina.
– Do suszy trudno się przygotować. To nie jest wyjątkowa rzecz, która pojawia się w tym roku. Mamy suszę trzeci rok z rzędu i braki wody nie zostały uzupełnione przez opady jesienne ani zimowe. Gdybyśmy tę wodę magazynowali wcześniej, dziś moglibyśmy z niej korzystać, zwłaszcza do nawadniania upraw intensywnych, jak warzywa. Ale te zasoby zgromadzonej wody są w Polsce minimalne, więc takich możliwości nie mamy – mówi agencji Newseria Biznes Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
W Polsce od co najmniej siedmiu lat zimą występują znikome opady śniegu. Miniona zima była najcieplejszą w historii pomiarów i już trzecią z rzędu, w której śnieg nie spadł w ogóle. Braku pokrywy śnieżnej, która zapewniałaby wilgotność gleby na wiosnę, nie zrekompensowały też znikome opady deszczu. Według danych PGW Wody Polskie w grudniu i styczniu w wielu regionach kraju opady stanowiły raptem 40–60 proc. normy wieloletniej. Na przełomie kwietnia i maja w wielu miejscach Polski nasycenie gleby wodą spadło poniżej 30 proc., w niektórych rejonach nawet do 10 proc. Susza hydrologiczna, która objawia się spadkiem poziomu rzek, wód gruntowych i wpływa na wegetację roślin, wystąpiła na ok. 90 proc. terytorium Polski.
Obecnie, po opadach w ostatnich tygodniach, sytuacja się poprawia, choć – jak pokazują mapy IMiGW – w centralnej i zachodniej Polsce wciąż są regiony, gdzie wskaźnik wilgotności gleby oscyluje poniżej 30 proc. Tymczasem już poziom 30–40 proc. wskazuje na deficyty wody w strefie korzennej roślin.
Susze, które uderzają zwłaszcza w energetykę, przemysł i rolnictwo, nawiedzają Polskę regularnie już od lat. W ubiegłym roku szczególnie dotkliwa była susza rolnicza, która dotknęła ponad 200 tys. gospodarstw rolnych i przełożyła się na spadek plonów oraz wzrost cen żywności. Podobnie może być i w tym roku. Jak podkreśla prezes KRIR, konieczne są m.in. długofalowe inwestycje, działania zwiększające retencję i właściwa agrotechnika.
– Uprawy trzeba starać się prowadzić w taki sposób, żeby tracić jak najmniej wody. Właściwa agrotechnika, czyli uprawianie roślin, które są bardziej odporne na suszę, też jest bardzo ważna. Wyzwanie stoi przed światem nauki i instytutami rolniczymi, aby opracowały takie nowe odmiany roślin, które będą odporniejsze na suszę i stresy temperaturowe. Byliśmy przygotowani do innego klimatu i innych wymagań. Dzisiaj musimy nauczyć się z tą suszą żyć, bo ona staje się już u nas zjawiskiem trwałym – mówi ekspert.
Z analiz PGW Wody Polskie, które zostały wykonane na potrzeby planu przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS), w Polsce 45 proc. terenów rolnych i leśnych (przede wszystkim na terenie województwa wielkopolskiego, części kujawsko-pomorskiego, lubuskiego oraz Mazowsza) jest zagrożonych występowaniem suszy rolniczej. Z kolei zasięg obszarów zagrożonych suszą hydrogeologiczną stanowi 35,6 proc. powierzchni Polski.
– W Polsce potrzebujemy długofalowego programu gospodarki wodą. Mam na myśli nie tylko wielkie budowle i spiętrzania na głównych rzekach. Taka regulacja jest ważna, ale ma mniejsze oddziaływanie na rolnictwo. Przykładem jest Kujawsko-Pomorskie i wielka tama we Włocławku, podczas gdy największe susze występują właśnie w tym regionie, bo wypływająca woda nie jest wykorzystywana do celów rolniczych – mówi prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
W Polsce poziom retencji wodnej utrzymuje się na poziomie ok. 6,5 proc. (dla porównania, w Hiszpanii to około 40 proc.). Aby zgromadzone zasoby wodne zaspokoiły wszystkie potrzeby ludzi, gospodarki i środowiska, retencja powinna być przynajmniej dwa razy wyższa. Zwiększenie jej poziomu i przeciwdziałanie skutkom suszy jest obecnie najważniejszym zadaniem PGW Wody Polskie, które w ramach programu „Stop suszy!” realizuje inwestycje wpływające na poprawę bilansu wodnego kraju. W tym roku na ten cel przeznaczone są ponad 2 mld zł, a działania będą skoncentrowane na lokalnych terenach rolnych, ze szczególnym uwzględnieniem regionów dotkniętych suszą rolniczą. Na nowatorski program retencji korytowej, przeznaczony wyłącznie dla rolnictwa, w tym roku zostanie przeznaczonych 60 mln zł.
PGW Wody Polskie kończy też opracowanie kompleksowego planu przeciwdziałania skutkom suszy. Dokument będzie zawierać analizę możliwości powiększenia zasobów wodnych, wskaże też niezbędne inwestycje i wytyczne dla samorządów dotyczące kształtowania zrównoważonej gospodarki wodnej na terenach gmin. Podobne dokumenty planistyczne tej rangi przyjęły już m.in. Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Słowacja i Ukraina.
– Trzeba przygotować plany strategiczne, zrobić nowe mapy i zidentyfikować dokładne potrzeby, a potem je realizować. Susze to nie tylko problem rolnictwa, bo my zużywamy około 15 proc. wody, może nawet mniej, ale również przemysłu i ludzi w miastach, którzy muszą wiedzieć, że mamy ograniczone ilości wody pitnej. Zasoby mamy podobne, co Egipt, więc jesteśmy jednym z najbardziej zagrożonych brakiem wody krajów w Europie – mówi Wiktor Szmulewicz.
W tym tygodniu minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski i prezydent Andrzej Duda zapowiedzieli rozpoczęcie prac nad specjalną ustawą dotyczącą walki z suszą. Przewiduje ona m.in. rozwiązania prawne ułatwiające działalność dla rolników, samorządów i spółek wodnych w zakresie przeciwdziałania suszy oraz zwiększenie poziomu retencjonowanych wód przynajmniej do 15 proc. w perspektywie do 2027 roku.
https://biznes.newseria.pl/news/rolnicy-musza,p1246718522
Brak rzeźni, która byłaby zainteresowana ubojem świń ze strefy niebieskiej w województwie lubuskim i wielkopolskim powoduje duże anomalie na rynku żywca wieprzowego. Producenci świń ze stref niebieskich zostali pozbawieni możliwości sprzedaży na lokalnym rynku. Jedyną opcją, która jest dostępna, to przemieszczanie świń do rzeźni położonych na wschodzie kraju. Brak zainteresowania odbiorem świń ze strefy niebieskiej oraz wysokie koszty transportu sprawiają, że ceny oferowane za żywiec ze strefy niebieskiej są znacznie niższe od tych oferowanych przy skupie świń ze strefy wolnej od ASF. Brak odpowiednio zorganizowanego rynku w związku z wystąpieniem choroby sprawia, że rolnicy, którzy nie z własnej woli znaleźli się w strefie niebieskiej, są zmuszeni do sprzedaży żywca po zaniżonej cenie i ponoszą straty. Sytuacja jest dramatyczna, albowiem w zależności od tygodnia ceny skupu żywca wieprzowego w strefach niebieskich były niższe od 60 do 90 groszy za kilogram.
Wnioskujemy o wprowadzenie dopłat wyrównawczych dla producentów świń, którzy znaleźli się w strefach niebieskich na terenie całego kraju. Dopłaty wyrównawcze pozwolą utrzymać produkcję trzody chlewnej w strefach niebieskich oraz (jak pokazują doświadczenia z innych krajów) ograniczą ryzyko związane nielegalnym przemieszczaniem świń (poza nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej) w celu osiągnięcia wyższej ceny za żywiec. Jest to szczególnie ważne ze względu na zbliżanie się sezonu letniego, w którym przez ostatnie lata obserwowaliśmy większą liczbę ognisk ASF w stadach świń w Polsce. Pokusa niekontrolowanego przemieszczania świń ze stref niebieskich może przyczynić do rozprzestrzeniania się wirusa ASF na inne obszary kraju.
http://www.kzp-ptch.pl/95-aktualnosci/3788-wnioskujemy-o-wprowadzenie-doplat-wyrownawczych-dla-producentow-swin-ktorzy-znalezli-sie-w-strefach-niebieskich-na-terenie-calego-kraju
- ARiMR informuje:
Rolnicy posiadający mniej niż 10 ha gruntów ornych również w tym roku mogą złożyć, zamiast e-wniosku o płatności bezpośrednie i obszarowe z PROW 2014-2020, oświadczenie potwierdzające brak zmian w stosunku do wniosku z roku poprzedniego.
- ARiMR informuje:
Od środy 3 czerwca do 1 sierpnia 2020 r. młodzi rolnicy będą mogli składać w ARiMR wnioski o przyznanie premii na rozpoczęcie samodzielnego gospodarowania. Pomoc finansowana jest z budżetu PROW 2014-2020.
O „Premię dla młodych rolników” może ubiegać się osoba, która w dniu złożenia wniosku ma nie więcej niż 40 lat i posiada odpowiednie kwalifikacje zawodowe. Jeżeli ich nie ma, powinna uzupełnić je w ciągu 36 miesięcy od dnia doręczenia decyzji o przyznaniu pomocy. Musi też posiadać gospodarstwo rolne o powierzchni co najmniej 1 ha i rozpocząć prowadzenie w nim działalności rolniczej nie wcześniej niż 24 miesiące przed dniem złożenia wniosku o przyznanie pomocy.
Jednym z warunków przyznania 150 tys. zł. premii jest utworzenie gospodarstwa rolnego o wielkości ekonomicznej nie mniejszej niż 13 tys. euro i nie większej niż 150 tys. euro. Kolejny wymóg dotyczy powierzchni użytków rolnych w gospodarstwie. Musi być ona co najmniej równa średniej krajowej, a w województwach, w których średnia powierzchni gospodarstw jest niższa niż krajowa - gospodarstwo musi mieć wielkość średniej wojewódzkiej. Natomiast maksymalna powierzchnia nie może być większa niż 300 ha.
Złożone przez młodych rolników wnioski zostaną poddane ocenie punktowej. Suma uzyskanych punktów (co najmniej 8) będzie decydowała o kolejności przysługiwania pomocy dla województwa mazowieckiego oraz łącznie dla pozostałych województw.
Premia w wysokości 150 tys. zł będzie wypłacana w dwóch ratach:
- I - w wysokości 120 tys. zł - na wniosek o płatność pierwszej raty złożony po spełnieniu przez młodego rolnika warunków, z zastrzeżeniem których została wydana decyzja o przyznaniu pomocy, w terminie 9 miesięcy od dnia doręczenia tej decyzji;
- II - w wysokości 30 tys. zł - na wniosek o płatność drugiej raty złożony po realizacji biznesplanu.
Zgodnie z przepisami rolnik musi przeznaczyć całą kwotę premii na inwestycje dotyczące działalności rolniczej lub przygotowania do sprzedaży produktów rolnych wytwarzanych w swoim gospodarstwie. Ważne jest, że co najmniej 70 proc. tej kwoty musi zostać wydane na inwestycje w środki trwałe.
Dotacji nie może przeznaczyć na chów drobiu (z wyjątkiem produkcji ekologicznej), prowadzenie plantacji roślin wieloletnich na cele energetyczne oraz prowadzenie niektórych działów specjalnych produkcji rolnej.
Wnioski będą przyjmowały oddziały regionalne ARiMR. W czasie trwania na terenie kraju stanu epidemii ARiMR zachęca, by przekazywać je w następujący sposób: w formie dokumentu elektronicznego na elektroniczną skrzynkę podawczą, za pośrednictwem platformy ePUAP lub przesyłką rejestrowaną nadaną w placówce Pocztą Polskiej. Dokumenty można również dostarczyć do specjalnych wrzutni, które ustawione są w placówkach terenowych Agencji, lub osobiście.
UWAGA: komunikaty publikowane są w serwisie PAP bez wprowadzania przez PAP SA jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę. Nadawca komunikatu ponosi odpowiedzialność za jego treść – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe.(PAP)
kom/ mom/
Pandemia COVID-19 w coraz większym stopniu oddziałuje na rynek wieprzowiny. Zalecenia związane z walką z koronawirusem w wielu krajach wymagają zachowania odpowiedniej odległości między pracownikami na linii produkcyjnej. Mniejsza liczba pracowników na zmianie wymusza spowolnianie procesu produkcji, czego efektem jest spadek liczby ubijanych świń. Niższe potrzeby surowcowe od razu wywołują presję na ceny skupu żywca. Szczególnie widoczne jest to we Włoszech, gdzie liczba ubijanych świń spadła o 20% z powodu zamknięcia lub ograniczenia produkcji w wielu zakładach mięsnych.
Producenci trzody chlewnej w obliczu spadających cen skupu reagują panicznie. Do rzeźni trafiają coraz lżejsze tuczniki. Rolnicy w obawie przed dalszym spadkiem cen skupu starają się sprzedać jak największą liczbę świń. Do końca maja zamknięto małą giełdę niemiecką. Nie było zainteresowanych zakupem wystawianych na aukcji świń. Chęć pozbycia się żywca przez wielu producentów świń w tym samym czasie napędzało spadek cen skupu w wielu krajach. Według ISN cena skupu w Belgii spadła aż o 17 centów w porównaniu do poprzedniego tygodnia.
Niektórzy analitycy zwracają uwagę na fakt, że ze względu na duży problem z zamkniętymi zakładami mięsnymi w USA, jest szansa na wysłanie większej ilości wieprzowiny z UE do Chin i na inne rynki azjatyckie. Potwierdzają to większe dostawy europejskiej wieprzowiny do Korei Południowej i Japonii.
W związku z nieznaczną poprawą sytuacji na rynku niemieckim w dniu 13/05/2020 cena skupu tuczników VEZG pozostała bez zmian 1,60 €/kg (wbc). W krajowych rzeźniach spadki cen skupu również ustały. W wielu zakładach utrzymano ceny z ubiegłego tygodnia. Otworzenie restauracji w Polsce od poniedziałku 18 maja br. będzie sprzyjało poprawie sytuacji na rynku wieprzowiny.
http://www.kzp-ptch.pl/95-aktualnosci/3787-otworzenie-restauracji-w-polsce-bedzie-sprzyjalo-poprawie-sytuacji-na-rynku-wieprzowiny
Pandemia COVID-19 w coraz większym stopniu oddziałuje na rynek wieprzowiny. Obserwujemy stopniowy rozdźwięk pomiędzy ceną żywca a ceną produktów wieprzowych na półkach sklepowych. Drastyczny spadek ceny w Niemczech w dniu 6 maja 2020 (aż o 10 centów) było wynikiem nie tylko zamkniętych restauracji, ograniczeń w organizowaniu imprez i towarzyskich spotkań przy grillu, ale również zamknięciem dwóch dużych ubojni w landach North Rhine-Westphalia i Schleswig-Holstein. Powodem wyłączenia produkcji w tych zakładach było potwierdzenie zakażeń koronawirusem u części załóg. Władze lokalne zarządziły przetestowanie pracowników również pozostałych zakładów mięsnych w kierunku COVID-19. Ewentualne potwierdzenie zakażeń w innych zakładach może spowodować dodatkową presję na cenę skupu żywca wieprzowego w tym kraju.
Wygląda na to, że u naszych zachodnich sąsiadów również nie ma procedur zapewniających utrzymanie ciągłości produkcji w zakładach mięsnych dotkniętych koronawirusem. W przypadku zakażenia części załogi cały zakład jest zamykany. Podobnie odbyło się to w USA. To właśnie zamykania zakładów mięsnych w Polsce, czy braku personelu do obsługi zwierząt na fermie obawiamy się najbardziej. Zamknięcie zakładu ubojowego z dnia na dzień stwarza bardzo trudną sytuację dla producentów żywca nieprzygotowanych na tę okoliczność. Jeszcze większe zagrożenie stwarza pozostawienie zwierząt bez obsługi w razie przymusowej kwarantanny personelu fermy.
http://www.kzp-ptch.pl/95-aktualnosci/3785-kroronawirus-w-zakladach-miesnych-w-niemczech
MFiPR informuje:
Przez trzy dni uczestnicy zorganizowanych w internecie spotkań, w tym przedstawiciele rządu i przedsiębiorcy, będą rozmawiać o zmieniającej się w dobie pandemii gospodarce.
Co czwarta firma ma trudności z regulowaniem zobowiązań, a 30 proc. z wyegzekwowaniem należności – wynika z badania „Sytuacja polskich przedsiębiorstw i rynku pracy po lockdownie”. Ponad 60 proc. przedsiębiorstw dotknął spadek zamówień. Szansą dla firm, które ucierpiały przez pandemię, może być zmiana modelu prowadzonej działalności czy ekspansja zagraniczna. Przedsiębiorców wspiera w tym PARP – na 800 tys. zł dofinansowania mogą liczyć np. firmy ze wschodu Polski.
– Wszyscy doświadczamy teraz zmiany, również przedsiębiorcy. Czasami sytuacja może być bardzo trudna, warto zatem poszukiwać najróżniejszych rozwiązań. Może warto zweryfikować, czy dotychczasowy model prowadzenia działalności się sprawdził, może powinno się trochę zmienić styl działania, poszukać nowych rynków, kanałów dystrybucji czy też przeprowadzić zmiany organizacyjne w firmie – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Joanna Wójcicka, kierownik w Departamencie Internacjonalizacji Przedsiębiorstw PARP.
Z badania „Sytuacja polskich przedsiębiorstw i rynku pracy po lockdownie” przeprowadzonego na zlecenie Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Polskiego Funduszu Rozwoju wynika, że 60 proc. firm notuje spadek przychodów. Spada też popyt, u blisko połowy z nich zmniejszył się on o 25 proc. Do tego co czwarte przedsiębiorstwo ma problemy z regulowaniem zobowiązań. Rozwiązaniem może okazać się wejście na zagraniczne rynki.
– Ekspansja zagraniczna jest dużą szansą dla polskich przedsiębiorstw. Doświadczenie płynące z realizacji konkursu Go to Brand pokazuje, że zainteresowanie promocją produktów za granicą jest bardzo duże, na co wskazuje ponad 1,5 tys. złożonych wniosków. Mamy również inne propozycje dla przedsiębiorców zainteresowanych szerszą gamą kosztów kwalifikowanych – wskazuje Joanna Wójcicka.
W konkursie „Wsparcie MŚP w promocji marek produktowych – Go to Brand”, który zakończył się w marcu br., przedsiębiorcy złożyli dokładnie 1575 wniosków o dofinansowanie na łączną kwotę 467 mln zł. To o 181 wniosków więcej wobec ubiegłorocznej edycji. Firmy w ramach konkursu mogły uzyskać dofinansowanie m.in. do kosztów związanych z udziałem w międzynarodowych wydarzeniach branżowych czy doradztwa w zakresie zdobywania nowych rynków dla innowacyjnych produktów za granicą.
– Kryzys, który dotknął wszystkie gałęzie gospodarki w Polsce, wymusił również wprowadzenie pewnych zmian. Nasze solidne podstawy i zasoby umożliwiły szybkie dostosowanie się, dzięki czemu uniknęliśmy niepotrzebnych strat. Dzięki wsparciu PARP oraz realizowaniu projektu dotyczącego internacjonalizacji oferty firmy Bauer Fitness na nowe rynki udało nam się zdecydowanie umocnić naszą pozycję na polskim i europejskim rynku – mówi Tomasz Solecki, dyrektor handlowy w Bauer Fitness, które skorzystało z pomocy PARP. – Nasza stabilna pozycja stanowi również zabezpieczenie dla naszych partnerów i klientów w tych trudnych czasach.
Obecnie na dofinansowanie mogą liczyć przedsiębiorcy z Polski Wschodniej. Do konkursu mogą zgłosić się małe i średnie przedsiębiorstwa z województwa warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, świętokrzyskiego, lubelskiego i podkarpackiego.
– W ramach tego działania możemy skorzystać z kompleksowych usług doradczych związanych zarówno z weryfikacją, w jaki sposób prowadzona jest działalność firmy, jak i co należy zrobić, aby skutecznie eksportować dany produkt, i czy ma on szanse na obcych rynkach. Część kosztów kwalifikowanych dotyczy bezpośrednio możliwości podjęcia działań na tych rynkach – wskazuje Joanna Wójcicka.
Konkurs PARP jest podzielony na dwie rundy. Nabór do pierwszej z nich potrwa do 28 maja, zaś wnioski w drugiej rundzie będzie można składać od 4 sierpnia do 7 września. Wsparcie może wynieść do 85 proc. wartości projektu, a dofinansowanie zależy od obszaru, który jest wskazany we wniosku o dofinansowanie jako rynek docelowy – 550 tys. zł w przypadku Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii lub 800 tys. zł w przypadku pozostałych rynków.
– Warto skorzystać z pomocy doradczej dotyczącej zarówno stworzenia modelu biznesowego internacjonalizacji, jak również późniejszego doradztwa wdrożeniowego. Możemy dokonać pogłębionych analiz i poszukiwać kontrahentów. Można też otrzymać wsparcie na wyjazdy na targi, misje, wystawy czy skorzystać z pomocy na zakup środków trwałych – wymienia kierownik w Departamencie Internacjonalizacji Przedsiębiorstw PARP.
Już w lutym zaczęto odwoływać imprezy targowe w całej Europie. Od dwóch miesięcy branża stoi. Związane z nią firmy mają praktycznie takie same szanse uzyskania pomocy jak przedstawiciele innych działów gospodarki, mniej dotkniętych skutkami pandemii lub mających możliwość przynajmniej częściowej aktywności poprzez pracę zdalną. – Chcielibyśmy prosić rząd o potraktowanie branży targowej jako specjalnej branży – apelują przedsiębiorcy.
- ARiMR informuje:
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa od 18 maja będzie sukcesywnie otwierała swoje placówki dla rolników. W pierwszej kolejności będą to biura powiatowe i wybrane biura w oddziałach regionalnych. Od najbliższego poniedziałku na miejscu rolnicy będą mogli załatwić sprawy związane z rejestracją zwierząt, wnioskami inwestycyjnymi czy sprawy dotyczące działań premiowych.
W związku z wprowadzeniem w Polsce stanu epidemii, od 16 marca 2020 r. ograniczona została możliwość bezpośredniego kontaktu z klientem w biurach powiatowych, oddziałach regionalnych i centrali ARiMR. Mimo wprowadzenia obostrzeń Agencja realizowała swoje zadania na bieżąco.
Sprawna obsługa jest możliwa m.in. dzięki realizowanej w ARiMR strategii Agencja 4.0.Dzięki systematycznej cyfryzacji procesów i wdrażaniu nowych technologii, beneficjenci otrzymali do dyspozycji kilka narzędzi pozwalających na załatwienie sprawy przez internet, m. in. aplikację eWniosekPlus, portal IRZplus. Wdrażanie strategii cyfryzacji ARiMR nie tylko zapewniło realizację zadań w sytuacji kryzysowej, ale na co dzień znacznie skraca proces obsługi składanych wniosków o dopłaty bezpośrednie i obszarowe, a co za tym idzie przyspiesza wydanie decyzji i wypłatę wnioskowanego wsparcia.
Po okresie zamrożenia wywołanym stanem epidemii, ARiMR częściowo otwiera biura powiatowe i oddziały regionalne. – Chcemy, by jak najszybciej nasze placówki były znów otwarte dla rolników – mówi Tomasz Nowakowski, Prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. – Chcemy, żeby było to wprowadzone w sposób maksymalnie bezpieczny zarówno dla pracowników Agencji, jak również dla naszych beneficjentów – dodaje.
Już 18 maja zostaną otwarte biura powiatowe. - Najpierw chcemy umożliwić rolnikom załatwienie spraw paszportowych i zgłoszeń zwierzęcych, bo docierały do nas informacje, że to sprawiało rolnikom, w związku z obostrzeniami wywołanymi epidemią, największe trudności - mówi Tomasz Nowakowski. Od najbliższego poniedziałku w standardowym trybie działać zaczną także Biura Wsparcia Inwestycyjnego i Biura Działań Premiowych w oddziałach regionalnych. Sprawy będzie można załatwić stosując się do obowiązujących zasad bezpieczeństwa.
Decyzja o otwarciu biur powiatowych w województwie śląskim zapadnie po przeanalizowaniu sytuacji panującej w regionie, o czym ARiMR poinformuje w odrębnym komunikacie.
Utrzymana zostaje możliwość złożenia dokumentów za pośrednictwem wrzutni, które znajdują się przy placówkach ARiMR.
Kolejnym etapem odmrażania będzie możliwość uzyskania pomocy technicznej w biurach powiatowych przy wypełnianiu wniosków o dopłaty bezpośrednie i obszarowe. O zmianach ARiMR będzie informowała na bieżąco.
UWAGA: komunikaty publikowane są w serwisie PAP bez wprowadzania przez PAP SA jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę. Nadawca komunikatu ponosi odpowiedzialność za jego treść – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe.(PAP)
kom/ mom/
Niedobór wody daje się we znaki rolnikom i z pewnością odbije się na tegorocznych plonach. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie chce wydać w 2020 roku 2 mld zł na inwestycje, które mają przynieść poprawę bilansu wodnego w Polsce.
- MRiRW informuje:
Minister apeluje do KE o wsparcie finansowe dla sektora drobiu i wieprzowiny.
Dziś odbyło się nieformalne posiedzenie Rady Ministrów Rolnictwa UE, w formie wideokonferencji. Ministrowie rozmawiali na temat sytuacji kryzysowej w rolnictwie, wywołanej pandemią COVID-19 oraz wdrożenia niezbędnych działań, by pomóc sektorowi rolnemu w utrzymaniu produkcji i płynności finansowej.
Minister Ardanowski w swoim wystąpieniu podkreślił, że przygotowane przez Komisję Europejską działania dla wsparcia niektórych rynków (mleka i mięsa) są niewystarczające. Pomoc ta jest zbyt mała co do kwoty i zakresu sektorów objętych wsparciem. Potrzebne są dalsze działania w innych sektorach oraz większe środki budżetowe.
— Jest potrzebna wielka aktywność i skuteczna współpraca krajów członkowskich i Brukseli. Dziękuję Komisji za szybkie uruchomienie pomocy rynkowej. Chciałbym przedstawić propozycje Polski, które należy podjąć w celu przeciwdziałania tej trudnej sytuacji, w której znalazła się cała Unia Europejska. Uważam, że trzeba wesprzeć rynki zarówno poprzez ujęcie finansowe, jak i poprzez rozszerzenie o nowe sektory — mówił minister.
Minister podkreślił, że Komisja Europejska nie uwzględniła wielokrotnie postulowanego przez Polskę potrzeby wsparcia sektora drobiarskiego, np. w formie dopłat do prywatnego przechowywania.
Inne sektory, nieobjęte przyznaną pomocą, są w Polsce w coraz trudniejszej sytuacji. Przede wszystkim wspomniany już drób, a ostatnio wieprzowina.
Od połowy marca do końca kwietnia br. cena skupu kurcząt brojlerów spadła o około 14%, a w porównaniu do ceny sprzed roku o 16%. Na przełomie kwietnia i maja br. odnotowano również gwałtowny spadek cen skupu żywca wieprzowego – w relacji tygodniowej o 7,4%, miesięcznej o 12,5%. Obecnie ceny są jeszcze niższe. Należy niezwłocznie uruchomić dopłaty do prywatnego przechowywania mięsa drobiowego i wieprzowiny.
Minister Ardanowski podkreślił, że w obecnej sytuacji kryzysowej rolnictwa, uruchomienie rezerwy kryzysowej z budżetu UE jest uzasadnione. Da rolnikom możliwość przetrwania tego trudnego okresu i pomoże zahamować upadek gospodarstw rolnych w UE.
— Uważam, że konieczne jest uruchomienie rezerwy kryzysowej Unii Europejskiej. Jeżeli w obecnej sytuacji nie mamy do czynienia z kryzysem, to po co ta rezerwa w ogóle funkcjonuje? Jeżeli nie teraz, to kiedy? Rezerwa ta powinna być teraz uruchomiona — podkreślił minister.
Podobne opinie w tej sprawie prezentowali także ministrowie rolnictwa innych krajów UE m.in. Francji.
Rezerwa kryzysowa została utworzona w budżecie Europejskiego Funduszu Gwarancji Rolnych (EFRG) na wypadek poważnych kryzysów mających wpływ na produkcję
lub dystrybucję produktów rolnych. Bez wątpienia skutki pandemii COVID-19 spełniają warunki do jej uruchomienia.
Minister zauważył również, że zmniejszenie strat producentów rolnych, grup producentów rolnych oraz podmiotów skupujących i przetwarzającym produkty rolne może nastąpić poprzez wsparcie finansowe w formie dotacji. Dotacja taka mogłaby zostać wykorzystana na bieżącą obsługę zobowiązań finansowych z tytułu kredytów zaciągniętych na inwestycje w rozwój oraz na częściowe rekompensaty utraconych przychodów w związku z brakiem możliwości realizacji kontraktów w okresie ograniczeń w handlu międzynarodowym.
W sytuacji spowolnienia gospodarczego, te podmioty w pierwszej kolejności odczują skutki ograniczeń i mogą być zagrożone upadłością. Dotyczy to rynku wołowiny, mleka, roślin ozdobnych oraz producentów grzybów na eksport, a w szczególności rynku drobiu, który to nie został uwzględniony w pakiecie pomocy w zakresie prywatnego przechowywania mięsa.
W ramach poszukiwania środków finansowych na niezbędne działania minister Ardanowski poparł propozycje, by 1% alokacji obecnego PROW 2014-2020 przeznaczyć w formie ryczałtu dla sektorów znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Zaapelował, by podnieść ten budżet do 2% środków PROW, gdyż straty w sektorze żywnościowym w Polsce obejmują dużą grupę podmiotów z całego łańcucha żywnościowego, w tym m.in. małych gospodarstw. Odpowiednia wielkość budżetu, umożliwi utrzymanie płynności finansowej rolników i przedsiębiorstw na obszarach wiejskich.
Ponadto polski minister rolnictwa wskazał, że potrzebne jest podniesienie limitów pomocy de minimis tak, by na przyszłości można było uruchomić pomoc stosownie do występującej skali potrzeb w danym kraju.
Poszukując dalszych źródeł sfinansowania pomocy rolnikom, minister Ardanowski zaproponował zwiększenie wsparcia sektorów w trudnej sytuacji (np. jagnięciny, wołowiny) poprzez podniesienie kwoty pomocy w ramach płatności związanych z produkcją.
— W tym celu powinniśmy wzmocnić ten instrument i umożliwić państwom członkowskim zwiększenie puli środków dostępnych na ten cel, już w roku 2020. Takie rozwiązanie nie wiąże się z żadnymi dodatkowymi środkami finansowymi z budżetu UE, a daje szansę na pomoc w sektorach najbardziej dotkniętych kryzysem — powiedział Ardanowski.
UWAGA: komunikaty publikowane są w serwisie PAP bez wprowadzania przez PAP SA jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę. Nadawca komunikatu ponosi odpowiedzialność za jego treść – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe.(PAP)
kom/ sic
Pandemia koronawirusa i związana z nią przymusowa izolacja skłoniły wiele firm do uruchomienia sprzedaży online, a konsumentów – do korzystania z zakupów w sieci. Wielu z nich pozostanie przy tej formie pomimo otwarcia galerii handlowych, bo doceniło łatwość i wygodę robienia zakupów w internecie. Spełnić należy tylko jeden warunek: klienci muszą być traktowani tak samo w każdym kanale sprzedaży, otrzymać tę samą ofertę i jakość usługi bez względu na rodzaj kontaktu z firmą.
– W najkorzystniejszej sytuacji są firmy, które już przed pandemią prowadziły sprzedaż w wielu kanałach i potrafiły zbudować zintegrowany system obsługi klientów oraz scentralizować zarządzanie danymi, czyli omnichannel – mówi Konrad Osiadacz, Senior Business Development Director w FM Logistic Centralna Europa. – W obecnej sytuacji mogą skoncentrować swoje działania tylko na przekierowaniu zainteresowania i popytu do kanału online, zwłaszcza w przypadku klientów dotychczas preferujących dokonywanie zakupów w tradycyjnej formie.
Od 4 maja większość sklepów w galeriach handlowych powróciła do funkcjonowania, jednak pod pewnymi restrykcjami ograniczającymi m.in. liczbę klientów do jednej osoby na 15 m². Ruch w sklepach stacjonarnych nie powróci więc do stanu sprzed połowy marca. Eksperci przewidują, że konsumenci, którzy podczas siedmiotygodniowej izolacji zostali zmuszeni do robienia zakupów online, dostrzegli wygodę tej formy nabywania produktów i będą chcieli przy niej pozostać. Według ekspertyzy opublikowanej przez Open Eyes Economy Summit na temat zmian w kanałach dystrybucji spowodowanych przez pandemię SARS-CoV-2, udział sprzedaży internetowej wzrósł z 5,6 proc. w lutym br. do 8,1 proc. w marcu br. i wciąż zauważalna jest zwiększająca się popularność e-handlu.
Drugim ważnym czynnikiem jest bezpieczeństwo. Raport „E-commerce w czasie kryzysu 2020” sporządzony przez Izbę Gospodarki Elektronicznej wskazuje, że 37 proc. Polaków uważa zakupy online za dużo bezpieczniejsze niż tradycyjne. Pandemia dowiodła więc, że strategia wielokanałowości (a przede wszystkim jej zaawansowana forma – omnichannel) staje się jedynym wyjściem dla wielu firm handlowych. I na takie podejście muszą stawiać przedsiębiorcy.
– Skutki pandemii najbardziej odczują ci, którzy do tej pory ograniczali się tylko do jednego, tradycyjnego kanału sprzedaży – mówi Konrad Osiadacz. – Wdrożenie strategii omnichannel staje się zatem strategiczne dla przetrwania i rozwoju firm handlowych. Ten trend był widoczny na rynku już od dawna, ale ze względu na pandemię znacznie przyspieszył.
W strategii omnichannel najważniejsze jest, by klient w każdym kanale sprzedaży był traktowany tak samo. Chodzi nie tylko o takie same oferty i ceny, lecz także dostępność produktów i możliwość zwrotów. Implementacja takiej strategii wymaga od przedsiębiorców szeregu działań, w tym przystosowania obszarów magazynowania i transportu. Jak podkreśla ekspert, kluczową rolę odgrywa tu doświadczony operator logistyczny, który musi być partnerem we wdrażaniu i realizacji tej koncepcji. Powinien nie tylko reagować na potrzeby klienta, ale też sugerować najlepsze rozwiązania przede wszystkim w zakresie kompletacji, dostaw i logistyki zwrotów.
Decydujące są doświadczenie, wiedza, zasoby oraz właściwa infrastruktura. Wiąże się to z odpowiednim wyposażeniem magazynów w różne typy regałów, zautomatyzowanymi liniami kompletacyjnymi, robotyzacją pracy oraz adaptowalnym i łatwo sterowalnym systemem WMS, który z łatwością obsłuży każdy rodzaj zamówienia itp. W dobie kryzysu, w jakim znalazła się obecnie gospodarka, takie kosztowne inwestycje nie są popularne wśród przedsiębiorców, a korzystanie z usług zautomatyzowanych centrów logistycznych pozwala na kilkukrotne zwiększenie skali działalności.
– Już w pierwszych dniach pandemii, gdy wolumeny e-commerce naszych klientów znacznie wzrosły, łatwo, szybko i sprawnie zmodyfikowaliśmy procesy operacyjne, aby dostosować je do innej formuły zamówień i różnych kanałów sprzedaży – podkreśla Konrad Osiadacz. – Uniknęliśmy nie tylko opóźnień czy przestojów, ale też wypracowaliśmy synergię zasobów, czasu i kosztów, świadcząc usługę omnichannel „pod jednym dachem”.
Atutem firmy FM Logistic Centralna Europa jest też odpowiednio zbalansowana infrastruktura własnych i wynajętych obiektów wchodzących w skład sieci magazynów i centrów przeładunkowych, która pozwala sprawnie adaptować się do oczekiwań klientów w obszarach magazynowania i transportu. Gotowe zamówienia są dostarczane do odbiorców przy użyciu szerokiego wachlarza usług dostępnych na rynku, obejmujących m.in. dostawy palet i paczek do klientów biznesowych i indywidualnych, dostawy do centrów dystrybucyjnych, sklepów wielkopowierzchniowych, hurtowni, centrów handlowych, ale też do domów, z usługą wniesienia, paczkomatów i punktów odbioru.
FM Logistic jest również pierwszym dostawcą usług logistycznych w Polsce, który w ramach projektu Citylogin ma w swojej flocie w pełni elektryczny pojazd z agregatem chłodniczym. Do jego największych zalet należą niskie koszty paliwa (całkowicie elektryczny silnik) – 3 euro na 100 km – niskie koszty serwisu i utrzymania oraz ograniczenie emisji spalin do zera. Samochód jest w użyciu firmy od września 2017 roku, jest wykorzystywany do dystrybucji paczek dla klientów z branży farmaceutycznej i kosmetycznej.
https://biznes.newseria.pl/news/glebokie-zmiany-w,p1263658125
Od kanapek i sałatek po sushi czy steki, tuńczyk to jedna z najpopularniejszych ryb na świecie. Niestety ogromny popyt na te ryby powoduje rosnącą presję na środowisko. 2 maja w Światowy Dzień Tuńczyka warto zastanowić się, co może zrobić każdy z nas, aby tuńczyków nie zabrakło także w przyszłości, a organizacja pozarządowa MSC zachęca do wspierania zrównoważonych połowów.
Najlepsi dostawcy i producenci maszyn, przypraw, chemii przemysłowej i opakowań zamieszczają swoje reklamy na naszych łamach. Firma WOMAT zajmuje się również kompleksową obsługą medialną i reklamową podmiotów gospodarczych. Zapewniamy wykonanie zlecenia - od projektu do ostatecznej realizacji.